Od wielu miesięcy ciągle zadaje sobie pytanie, gdzie jest recepta ja szczęście. Szukam, eksploruje i doświadczam. Cały czas myślałem, że szczęście osiągnę kiedy zdobędę coś, wygram, udowodnię. Jeżeli będę wyżej będę bardziej szczęśliwy.
Życie brutalnie to zweryfikowało, ponieważ zrozumiałem, że najciemniej jest pod latarnia.
Ciągle kreuję się świat, w którym musisz osiągać coraz więcej, potrzebujesz tego i tamtego, ciągle trzeba udowadniać i wygrywać, to ciągle porządnie ma nas zaprowadzić do szczęścia. I owszem, wygrywając czujesz radość, kupując nowy samochód również, ale cały paradoks polega na tym, że jest to chwilowa iluzja szczęścia.
Mija dzień dwa, emocje opadają i zaczyna się pilnowanie, aby nie stracić tego co się zyskało, a skoro pilnujemy to czujemy obawę i stach. Co się stanie jak znowu nie wygram? A jak nie kupię tego i tego? W efekcie chwilowa radość zamienia się w obawę przed stratą.
Od wielu miesięcy rezygnuję z wielu rzeczy, ponieważ uświadomiłem sobie, że rzeczy które posiadam, ilość tytułów czy wszelkiej maści sukcesy mnie nie definiują. Jedyne szczęście i radość mogę dać sobie sam, a wszystko co robię to proces, dzięki któremu sobie wiele rzeczy uświadamiam, a efektem ubocznym są kolejne osiągnięcia.
Dzisiaj sam wynik nie daje mi szczęścia, jest pewnego rodzaju dowodem wykonania działania, naturalnego rozwoju, jednak prawdziwe szczęście daje sobie każdego dnia sam. Zacząłem cieszyć się z prostych rzeczy i nie boje się niczego bo nie muszę nic pilnować. Mam pełną kontrolę nad tym, co się dzieje, i to ja decyduję o tym, co z tym zrobię. Nauczyłem się tracić, ponieważ naturalną rzeczą jest, że aby coś zrobić, muszę z czegoś zrezygnować. Nie mogę być jednocześnie w dwóch miejscach na ziemi, zjeść 3 różnych śniadań danego dnia i robić prezentacji w 3 miastach jednocześnie. Wszystko to kwestia wyboru, ucząc się, że mogę z czegoś zrezygnować, a stara jest tylko elementem życia, a nie końcem świata uzyskałem blogi spokój.
#BadźŚwiadomy, że kreowany obraz ogromnego konsumpcjonizmu i dążenia nie daje szczęścia. Zamyka Cię w złotej klatce, której pilnujesz w obawie przed stratą. Naucz się doświadczać, poznaj siebie, a nic innego poza Tobą, najbliższymi Ci ludźmi nie da Ci tyle szczęścia. Walcz o swoje marzenia, ale to ma być tylko dowód Twojego rozwoju, a nie cel sam w sobie.
Takie podejście zaprowadziło mnie w miejsca, których dawno nie widziałem, poznałem ludzi, których nigdy bym nie chciał poznać, biznes rozwija się w zgodzie ze mną, a nie ja dla biznesu, a co najważniejsze na nowo w moim sercu pojawił się Bóg, czując że świat jest bardziej kolorowy, niż kiedykolwiek mogłem myśleć.
Działaj, walcz, ale naucz się tracić oraz czerpać szczęście ze środka wtedy wszystko się zmieni.
Nic nie będziesz musiał, a jedynie mógł cieszyć się z procesu, jaki będzie efektem zmiany nastawienia.
Z uśmiechem na twarzy, przesyłam dużo radości.